40! lat od premiery The Hobbit

W 1982 roku na komputerach Amstrad CPC, Apple II, BBC Micro, Commodore 64, Dragon 64, IBM PC, Macintosh, Oric, MSX oraz ZX Spectrum ukazała się przełomowa jak na tamte czasy pozycja. Była to pierwsza gra w świecie stworzonym przez Tolkiena. Chodzi mi oczywiście o “The Hobbit” – tekstową przygodówkę, bliską grom paragrafowym. Gra Philipa Mitchella i Veroniki Megler z obrazkami wykombinowanymi przez Kenta Reesa powstała w studiu Beam Software, a ukazała się dzięki Melbourne House. Do końca 1984 roku sprzedało się ponoć 100 tysięcy egzemplarzy pozycji, a pod koniec lat 80. ponad milion osób ją nabyło.

W “The Hobbit” znalazło się bardzo wiele nowości, choćby zrewolucjonizowany język komend – zamiast tzw. “inglisha”, czyli uproszczonego angielskiego, sprowadzającego się do “get lamp” można było formułować dużo ciekawsze rozkazy, np. “ask Gandalf about the curious map then take sword and kill troll with it“. Ów parser, jak się to fachowo nazywa, zwracał uwagę na przyimki, interpunkcję itp., oferując znacznie większą złożoność niż wydawane w podobnym czasie produkcje.

To nie jedyna ciekawostka w grze. Warto zwrócić też uwagę na system zarządzający fizyką świata i przedmiotami, które miały rozmiar, wagę oraz twardość. W efekcie jedne obiekty można było umieszczać w drugich, łączyć je ze sobą przy pomocy choćby liny, czy też niszczyć (albo same się niszczyły). Dziś już chyba klasyczna zagrywka polegała na posadzeniu postaci na beczce, którą następnie umieszczano na klapie, by gracz mógł przejść dalej.

Kolejna duża zmiana polegała na rozgrywce w czasie rzeczywistym, przez co komenda PAUSE okazywała się niezwykle przydatna.

Wreszcie muszę wspomnieć o systemie NPCetów, których zachowanie zależało od zestawu przypisanych im reguł. W efekcie taki Gandalf mógł wędrować po całym świecie gry, walczyć czy zostać uwięzionym.

To rzecz jasna tylko kilka nowinek w tym niezwykle ciekawym projekcie, w którym dawało się nawet próbować zabić przeciwnika liną i gdzie powstwały zręby współczesnego emergent storytelling.

A jeśli chodzi o australijskie Beam Software, to wracało ono do Śródziemia cztery razy, ale tylko “The Hobbit” był dla graczy prawdziwym przeżyciem there and back again

holistyczny