Wylewają się z lewej i prawej. Z ekranów mobilnych i kinowych. Łączą się z transformerami i mocą jedi. Żyją w postaci pluszowej, planszówkowej, gadżetowej, animowanej i cyfrowej oczywiście. Wściekłe ptaki. Angry Birds. Są wszędzie. Niczym w słynnym obrazie Hitchcocka… na szczęście nie tak straszne.
Red. Stella. I Hal. I Terence, i Bubbles, i Blu, i Willow i wiele, wiele innych. Kolorowe, sympatyczne ptaki o różnych mocach walczące z równie kolorowymi wieprzkami pod wodzą Wąsatej Świni. Powód tego konfliktu? Świnie wykradły jaja i ptaki muszą je odzyskać. Efekt? Zaskakujący! Wszak seria gier „Angry Birds” to jedna z najpopularniejszych mobilnych produkcji w historii.
Skąd się wzięły?
Zanim nadszedł niesamowity sukces, założone w 2003 roku Rovio wyprodukowało 51 gier, które przeszły w zasadzie bez echa. Deweloper dosłownie walczył o przetrwanie. W 2009 roku w firmie pracowało ledwie 12 osób, a jeszcze kilkanaście miesięcy wcześniej było ich 50. Rovio stało na skraju bankructwa…
Mikael Hed, prezes i współzałożyciel firmy, uratował swoje dziecko wpadając na prosty, ale przełomowy pomysł. Wraz z pozostałymi pracownikami postanowili stworzyć grę zabawną, łatwą w opanowaniu i – co ważne – na urządzenie, które akurat zyskiwało na popularności, czyli na iPhone’a 3GS. Warto przypomnieć, iż właśnie za sprawą tego modelu Apple, który na początku 2010 roku miał ledwie 4% rynku komórkowego, do końca trzeciego kwartału rzeczonego roku sprzedał nieco ponad 14 milionów urządzeń, by w marcu 2011 roku cieszy się 100 milionami nabywców na całym świecie.
Po 8 miesiącach pracy powstało pierwsze „Angry Birds”. Zespół tworzył grę po godzinach, jednocześnie opracowując cztery inne tytuły. Wpierw miała ona kosztować 25 tysięcy euro, potem 70… Finalnie wyszło 100 tysięcy. Ile by jednak produkcja nie wyniosła, sukces wart był każdej sumy!
– Gra zdobyła sławę nie za sprawą mediów, lecz poczty pantoflowej i samego sklepu AppStore – mówi mi Marcin Kosman, autor książki „Nie tylko Wiedźmin. Historia polskich gier komputerowych”, aktualnie pracujący w cdp.pl. – Darmowa wersja, pełna przystępność i sukces gotowy.
– To typ gry, która powoli przebijają się do świadomości wystarczającej liczby graczy i po jakimś czasie uzyskując efekt kuli śnieżnej – uzupełnia Paweł Olszewski, redaktor naczelny poświęconego grom portalu polygamia.pl. – Wówczas są nie do zatrzymania i pędzą dalej.
– Ogromne znaczenie dla popularności serii miało według mnie zaprojektowanie rozgrywki doskonale dostosowanej do urządzeń przenośnych – zauważa dr Piotr Kubiński, badacz gier z Uniwersytetu Warszawskiego i autor książki „Gry wideo – zarys poetyki”. – Nie trzeba długo grać, by poczuć satysfakcję. Wystarczy wszak przejść jedną planszę, oddać kilka strzałów z procy.
– Za tego typu sukcesami często nie stoją jakieś wyrafinowane badania rynku, a po prostu złoty strzał czy też niekończąca się iteracja niemal identycznych pomysłów – dodaje Paweł. – Większość takich produkcji przepada w czeluściach Google Play i AppStore bez śladu. Wystarczy jednak jedna trafiona w przysłowiową „dychę”, żeby sukces zrekompensował wszystkie poprzednie porażki.
– Nie należy jednak zapominać najważniejszym – kończy z uśmiechem Marcin. – O dziesięciu tirach szczęścia, bo to w dużej mierze ono pozwala wypłynąć na AppStore i utrzymać się na powierzchni.
Faith, and trust, and pixie dust…
52. tytuł Rovio nie od razu był sukcesem. Zanim wiara, zaufanie i magiczny pył zadziałały, musiało minąć kilka miesięcy. Niemniej w końcu urokowi wściekłych beznogich ptaków-nielotów ulegało coraz więcej osób. Znaczenie miała oczywiście prosta do opanowania rozgrywka sprzyjająca nagradzaniu graczy, która przemawiała do każdego. Ale nie tylko…
– Nie bez znaczenia była sama historia będąca tłem rozgrywki – zwraca uwagę Piotr. – Oraz, rzecz jasna, humor. Albowiem to przecież komiczny konflikt tytułowych wściekłych ptaków i złośliwych świnek stanowi spoiwo dla gier, animacji czy komiksów z tymi bohaterami. Bez tego elementu fabularnego grze trudno byłoby przekształcić się w tak rozpoznawalny i popularny fenomen. Oczywiście wskazać jednoznaczne źródło popularności graniczy z niemożliwością, gdyż na sukces gry złożyło się wiele czynników…
Kiedy wściekłe ptaki wskoczyły do pędzącego pociągu z napisem „sukces”, nie sposób było już ich zatrzymać. Twórcy szybko nawiązali nić porozumienia z odbiorcami i radowali ich kolejnymi dodatkami. Potem pojawiały się nowe odsłony. Zachęceni potencjałem deweloperzy poszukiwali nietypowych rozwiązań. Obok „Angry Birds Rio” pojawiło się „Angry Birds Space”, którego sukces przyczynił się do powstania odsłony nawiązującej do słynnych Gwiezdnych Wojen. „Angry Birds Star Wars” docenili fani, krytycy, hardcore’owi gracze…
W efekcie deweloperzy zaczęli łamać konwencję i odchodzić od wystrzeliwania ptaków z procy. Na rynek wpadły wyścigi „Angry Birds Go!”, RPG „Angry Birds Epic” czy side-scrolling shooter „Angry Birds Transformers” nawiązujący oczywiście do kolejnej słynnej marki. Jednocześnie seria »migrowała« na inne platformy – pojawiały się wersje wykorzystujące Kinecta, Move’a czy Facebooka.
Sukces ma wiele gadżetów
Miliony fanów na całym świecie stały się łakomym kąskiem. Angry Birds, podobnie do gwiezdnowojennej sagi, zaczęły obrastać w coraz to nowe gadgety. Bardzo szybko na rynku pojawiły się pluszowe zabawki przedstawiające bohaterów gry czy koszulki z ich podobiznami. Planszówka firmy Mattel „Angry Birds: Knock on Wood” znalazła ponad 10 milionów nabywców. Potem nadeszły telepody, czyli specjalne figurki ptaków, które dzięki aparatom w mobilnych urządzeniach trafiały do gier takich jak „Angry Birds Star Wars II” czy „Angry Birds Stella”. Popularności kolejnych „crossoverowych” odsłon przyczyniła się do produkcji maskotek w rodzaju „Angry Birds Darth Vader” czy przeróbek klasycznych gier jak „Angry Birds Star Wars Jenga Death Star”. Wściekłe ptaki zawarły nawet mariaż z Lego czy Hot Wheels. Nie wspominając już tornistrach, pudełkach śniadaniowych, napojach czy basenach ogrodowych…
Obok klasycznych gadżetów pojawiły się czasopisma („Angry Birds Magazyn”) oraz animowane seriale. Stworzono całe elementy parków rozrywki, jak choćby „Angry Birds Activity Park” w słynnym angielskim Lightwater Valley, gdzie znajduje się też najdłuższy europejski rollercoaster. A lada moment na ekrany kin wjedzie zaś pełnometrażowy film pod tytułem, jakże by inaczej, „Angry Birds”.
Pac-man XXI wieku?
W 1980 roku rynek gier wideo odmieniło pojawienie się pierwszego rozpoznawalnego bohatera, czyli Pac-mana, który spowodował rozwój produkcji familijnych i łamigłówkowych. Seria Angry Birds również bardzo silnie wpłynęła na cyfrową rozrywkę. Czy można już powiedzieć, iż wściekłe ptaki stały się Pac-manami XXI wieku?
– Nie – stwierdza stanowczo Marcin. – Przecież dzięki Pac-manowi i kilku innym grom Namco dało nam później Tekkena, Ridge Racera i Soulcalibura, a Rovio poza Angry Birds nie dało i nie da nam już nic.
– Angry Birds to bez wątpienia popkulturowa ikona XXI wieku, podobnie zresztą jak Minecraft – uzupełnia Paweł. – To gry, które za 15 lat dzisiejsze dzieciaki będą wspominać z taką samą nostalgią jak dziś ich rodzice Pac-Mana, Tetrisa czy Super Mario Bros. To symbole, które na przestrzeni lat stały się synonimem gry wideo. Znali je wszyscy, nawet ci, którzy nigdy wcześniej nie interesowali się tematem.
– Dziś Pac-man czy Space Invaders są symbolami epoki automatów do gry – podkreśla Marcin. – I tak samo Angry Birds na zawsze pozostanie symbolem grania na sprzętach Apple i grania mobilnego w ogóle.