Growi kolekcjonerzy (2016)

Zwykle zaczyna się od jednego tytułu. Ulubionej postaci. Nietypowego gadżetu. Po jakimś czasie półki uginają się pod pudełkami, figurki zajmują większość biurka, a pokój ozdabiają plakaty. Kolekcjonerzy. Zwykli fani gier to przy nich amatorzy…

Kolekcjonować można wszystko – począwszy od wina, na koniach skończywszy. Są miłośnicy sztuki, którzy gromadzą obrazy. Są fani Lego, którzy kolekcjonują najstarsze zestawy czy gwiezdnowojenną serię. Są zbieracze płyt CD i tacy, którzy nie mogą przejść obojętnie obok płyt winylowych. Zdarzają się też zupełnie niezwykłe kolekcje, jak choćby trolle niejakiej Sophie Marie Cross czy lalki Barbie, których niejaki Jian Yang ma kilka tysięcy. Wśród tych przeróżnych zbieraczy najbliżsi memu sercu są ci, którzy gromadzą gry wideo i gadżety z nimi związane.

Co zbierają?

– Mam ogromną liczbę kolekcjonerskich przedmiotów. Sam już nie liczę – mówi mi z uśmiechem Grzegorz “CriX Doomsday” Świderski z kanału Kolekcjonerzy. – Samych gier w wydaniach premierowych mam ze 150. Do tego wydania kolekcjonerskie, tych jest powyżej 50. No i jeszcze gry w dużych pudełkach, figurki, gadżety, masa koszulek itp. Z bardziej nietypowych rzeczy to trunek, który był dołączany do zestawu prasowego z „Just Cause 3” – wylicza.

– Poza grami mam całą masę pamiątkowych gadżetów z wyjazdów, na przykład dwa piwa z gry „Far Cry 3” (podejrzewam, że obecnie to jedyne egzemplarze na świecie) czy figurki przygotowane specjalnie na targi Electronic Entertainment Expo – dodaje Tadeusz Zieliński, niegdyś popularny dziennikarz growy, teraz pracujący w studiu Flying Wild Hog.

– Mam dużo figurek, bo je lubię – mówi po namyśle Raf, grafik i twórca projektu Fakes Forge. – Od zawsze chciałem mieć coś wspólnego z grami lub filmem. Coś, co można postawić na półce. Za dzieciaka były to postery. Teraz gadgety.

– Mam kolekcjonerskie wydania „Wiedźmina 2”, „Ni no kuni”, „Lordsów”, „Final Fatasy X” i „XII-2”… do tego „Tomb Raider Anniversary” oraz „Silent Hill Collection” – stwierdza Roger Zochowski, redaktor naczelny portalu PPE.pl. – Ale nie zbieram jakoś nałogowo… – zarzeka się.

Dlaczego zbierają?

– To bardzo dobre pytanie – zastanawia się Mateusz Gołąb, redaktor magazynu Gamer.mag i serwisu PPE.pl. – Popatrzyłem na swoje kolekcjonerki, przegrzebałem pierdółki, które zdobyłem przy okazji różnych eventów, rzuciłem okiem na stojące obok siebie figurki i… nie umiem na to pytanie odpowiedzieć – przyznaje.

– Uwielbiam nerdowe gadżety – mówi bez wahania Tadeusz. – Uwielbiam plakaty z filmów SF, uwielbiam superbohaterów. Lubię też samą ideę przedmiotów kolekcjonerskich. Nigdy w życiu ich nie sprzedam… – zarzeka się.

– Gadżety kupuję od święta – wspomina Roger. – Większość kolekcjonerek nabyłem po to, by dać wyraz szacunku dla twórców gry wideo. Czasem płyta z takiego pudełka nigdy nie trafia do konsoli – deklaruje.

– Ja kolekcjonerek nie rozpakowuję – podkreśla Raf. – Choćby „Wiedźmina 3” kupiłem w dwu wersjach. Grałem w zwykłą. A kolekcjonerka wciąż leży zaplombowana…

W jego przypadku miłość do kolekcjonerek, połączona z umiejętnościami graficznymi, przerodziła się w tworzenie fikcyjnych zestawów – takich, o których marzy nie tylko on, ale i wielu innych graczy. Może je podziwiać na profilu Fake Forges.

W jakim celu zbierają?

– Ja wszystko rozpakowuję – stwierdza Grzegorz. – Od 5 lat prowadzę kanał na youtubie, gdzie prezentuję zbiory. No i nie mógłbym trzymać edycji zafoliowanych, bo wtedy nie czułbym, że są faktycznie moje. Dla mnie to hobby, nie inwestycja – podkreśla.

Dla niektórych kolekcjonerów jest to rodzaj inwestycji. Gadżety z kultowych gier z czasem zyskują na wartości i po kilku bądź nawet kilkunastu latach można je z zyskiem sprzedać.

– Może chodzi o jakieś zapędy na archiwizowanie gier wideo? – rzuca po zastanowieniu Mateusz. – Myślę, że moje gadżeciarstwo to pochodna tego, jak bardzo gry są dla mnie ważne. Nie żebym grał 24 godziny na dobę, bo bardziej ciekawi mnie historia i rozwój tego medium. Ale gdybym miał odpowiednio dużo luźnych funduszy, to pewnie kupowałbym wszystko, co związane jest ze Street Fighterem. Dla przyjemności – zauważa.

Co można zdobyć?

Najczęściej łupem kolekcjonerów trafiają edycje kolekcjonerskie, które w dniu premiery mogą kosztować 300 zł. Gadżety najłatwiej zdobyć przy okazji zakupu przedpremierowego i premierowego. Sklepy, chcąc zwabić klientów, oferują różne dodatki. Są też konkursy organizowane przez wydawców gier. Oczywiście pojawiają się gadżety regionalne, dostępne tylko w pewnych krajach, które można dostać jedynie na aukcjach. To gratka dla kolekcjonerów!

Zabawę w kolekcjonowanie można zacząć choćby od figurek związanych z ulubioną grą, na przykład „Assassin’s Creed”, choć tego typu gadżetów nie ma zbyt wielu – są tu wersje tańsze oraz droższe. Bez wątpienia tańsze są kubki i kufle nawiązujące do różnych gier – od „World of Tanks” (http://allegro.pl/kubek-world-of-tanks-wot-kubek-czolgisty-z-imienie-i5480445562.html) po „League of Legends”. To przedmioty użytku codziennego, więc jeśli chcemy je kolekcjonować to… nie należałoby ich używać na co dzień. Największy wybór jest pośród koszulek, choć tu ciężko mówić o elemencie kolekcjonerskim.

Rzeczy najciekawsze znajdziemy przeglądając uważnie aukcje nietypowe. W ten sposób zakupić można replikę ukrytego ostrza z „Assassin’s Creed: Syndicate”, noże będące odwzorowaniem broni używanej w grze „Counter Strike Global Offensive”, wiedźmińskie medaliony, a nawet pochodnię z „Minecrafta”.

Jeśli zatem chcecie rozpocząć swą zabawę w kolekcjonowanie growych gadżetów, albo też planujecie jakąś inwestycję, to już wiecie jak rozpocząć… Pamiętajcie jednak, że kolekcjonowanie to nie zawsze kosztowna zabawa. Można wszak zbierać kapsle, długopisy czy etykiety z opakowań. Kto wie, ile to będzie warte za 20, 30 czy 50 lat?