Najsłynniejszy agent Jej Królewskiej Mości to bohater licznych książek, jeszcze liczniejszych filmów oraz pokaźnej liczby gier wszelkiej maści – od planszowych po wideo. Tych ostatnich ukazało się około 30, a pierwsza pojawiła się już w 1983 roku.
//O planszówkach, karciankach i TRPGach poczytasz tutaj//
Nosiła tytuł James Bond 007, a sterowaliśmy w niej wielozadaniowym pojazdem agenta, który jeździł, pływał, skakał oraz strzelał. Była to produkcja w popularnym podówczas gatunku sidescroller, co oznaczało, iż obserwowaliśmy akcję z boku, a świata gry przesuwał się na ekranie w prawą stronę, stopniowo odsłaniając nowe wyzwania (jak w klasycznym Super Mario Bros). Kolejne poziomy luźno nawiązywały do różnych filmów z Bondem – były Diamenty są wieczne, Moonraker czy Tylko dla twoich oczu. Gra oferowała różnorodne zadania, jak choćby odnalezienie i zniszczenie podwodnego laboratorium Stromberg (akcja zaczerpnięta z filmu Szpieg, który mnie kochał).
Dwa lata później pojawiła się gra 007 Car Chase, która poza tytułem i możliwościami pojazdu nie była w żaden sposób związana z Jamesem. De facto były to wyścigi samochodów wyposażonych w różne gadżety, od czasu do czasu przerywane atakiem rakiet wystrzeliwanych z helikoptera.
W tym samym roku ukazały się aż dwie gry nawiązujące do filmu Zabójczy widok. Rozpoczęły one erę produkcji bardzo silnie związanych z konkretnym kinowym obrazem. W kolejnych latach doczekaliśmy się tzw. zgrywalizowania takich filmów jak Goldfinger, Szpieg, który mnie kochał, GoldenEye oraz bardziej współczesnych – choćby Quantum of Solace. Nie wszystkie kinowe obrazy doczekały się swoich growych wersji – tu niech za przykład posłuży skasowany projekt nawiązujący do Casino Royale.
Ostatnia gra wykorzystująca uniwersum Bonda to produkcja z 2012 roku pod tytułem 007 Legends. Ukazała się ona z okazji 50. rocznicy premiery pierwszego filmu z cyklu, Dr No, a jej fabuła nawiązywała do najsłynniejszych obrazów, czyli choćby Moonrakera, i wychodzącego w tym samym roku Skyfalla. W grze starowaliśmy słynnym dżentelmenem-szpiegiem o twarzy Daniela Craiga.
Bondowe różności
Twórcy gier wideo eksperymentowali z klimatem, dobieranymi pierwowzorami oraz gatunkami (platformówki, pozycje detektywistyczne, FPS czy TPP). W efekcie w 2005 roku ukazała się choćby growa rekonstrukcja klasycznego Bonda z lat 60. – Pozdrowienia z Rosji. Produkcja nawiązywała do fabuły słynnego filmu, ale pojawiły się w niej też nowe wątki. Co więcej, w grze From Russia with Love mogliśmy usłyszeć głos samego Seana Connery’ego, który w 1963 zagrał Jamesa Bonda i który w ten sposób zadebiutował w świecie cyfrowej rozrywki.
Nie wszystkie gry wykorzystujące bondowskie uniwersum nawiązywały do filmów, choć wszystkie korzystały z ich popularności. Pierwsza pojawiła się jeszcze w 1993 roku i nosiła tytuł James Bond 007: The Duel. Z czasem zasłynęła tym, iż Timothy Dalton pojawił się w niej ostatni raz w roli słynnego agenta (nie zagrał potem w żadnym filmie!).
Godna uwagi produkcja zawitała na rynku na przełomie 2003 i 2004 roku – James Bond 007: Everything or Nothing. W grze pojawiła się plejada gwiazd niezwiązanych wcześniej z agentem Jej Królewskiej Mości (Willem Dafoe czy Heidi Klum) oraz aktorzy znani z filmów, czyli sam Bond (Pierce Brosnan), M (Judi Dench), Q (John Cleese) czy niezapomniany Szczęki/Jaws (Richard Kiel).
Również James Bond 007: Blood Stone z 2010 roku nie odwoływało się do żadnego filmu, ale za to występował w niej Daniel Craig czy Judy Dench. Produkcja doczekała się nawet bondowskiego utworu „I’ll Take it All” w wykonaniu angielskiej piosenkarki Joss Stone, która wcieliła się zresztą w dziewczynę agenta. Scenariusze do obu gier współtworzyli autorzy filmowych fabuł z agentem 007 w roli głównej.
Nie w każdej grze odwołującej się do świata Jamesa Bonda wcielaliśmy się także w słynnego szpiega. W produkcji FPP z 2004 roku GoldenEye: Rogue Agent kontrolowaliśmy agenta 006, którego Brytyjski Wywiad wyrzucił ze względu na zbytnią brutalność. Była to pierwsza gra, w której stawaliśmy po drugiej stronie barykady, służąc Auricowi Goldfingerowi i napotykając na swej drodze Dr No, Scaramangę, Xenię Onatopp czy Pussy Galore.
Najlepsze i najgorsze…
A jakie produkcje, których akcja toczy się w uniwersum James Bonda, gracze dziś uznają za najlepsze?
Na pierwszym miejscu wielu stawia Everything Or Nothing, doceniając niezłą jak na owe czasy grafikę, produkcyjny rozmach oraz tryb wieloosobowy, no i ciesząc się ze „wskrzeszenia” Szczęk. Kultowym tytułem, godnie walczącym o palmę pierwszeństwa, jest GoldenEye 007 z 1997 roku, która doczekała się już kilku remake’ów (i remake’ów remake’ów, gdzie rolę Pierce’a Brosnana przejął Daniel Craig), a która zasłynęła różnorodnością misji i licznymi zadaniami otrzymywanymi w ich trakcie oraz pięcioma trybami wieloosobowymi dla od 2 do 4 graczy ścierających się na podzielonym ekranie.
Ostatnie miejsce na podium mogłoby przypaść grze 007: From Russia With Love, 007: Agent Under Fire lub James Bond 007: Nightfire – wszystkie bowiem budzą pozytywne emocje. W pierwszej z wymienionych docenić należy nie tylko o przypomnienie dla wielu najlepszego Bonda wszech czasów, czyli Seana Connerego, ale choćby wplecenie w grę akcji elementów eRPeGowych. Agent Under Fire z 2001 roku było produkcją niezwiązaną z żadnym filmem i nie wykorzystywało ówczesnego Bonda, czyli Pierce’a Brosnana, zasłynęło zaś wprowadzeniem elementu zwanego rail shooting, gdzie gracz poruszał tylko celownikiem na ekranie, biorąc udział w dynamicznej akcji. W wydanym rok później Nightfire twórcy wycisnęli z konwencji maksimum i sięgnęli po Brosnana.
Jakich zaś bondowskich gier należy się wystrzegać?
Całkowicie nieudany był GoldenEye: Rogue Agent. Pierwsza próba przeniesienia Jamesa do TPSów również się nie powiodła i Tomorrow Never Dies lepiej omijać szerokim łukiem. Zupełnie nieciekawym projektem były bondowskie wyścigi, czyli 007 Racing, a 007: Quantum of Solace (szczególnie na Wii) przyczyniło się do tego, że od 2012 roku czekamy na nową grową produkcję (co jest o tyle smutne, że to póki co jedyna w pełni zlokalizowana na polski gry wideo, w której rolę Bonda odgrywał Andrzej Zieliński). Jakiś czas temu zainteresowanie franczyzą wyraził firma Telltale Games (ta od The Wolf Among Us czy The Walking Dead), co być może przyniesie radość fanom szpiega, dżentelmena i kobieciarza w jednej osobie, czyli najlepszego agenta Jej Królewskiej Mości, którego Ian Fleming wykreował prawie 70 lat temu…