Rodzice kilkulatków często słyszą „Zagraj ze mną tato/mamo”. Wielu z nich z radością siada do zabawy z maluchami i kolejny raz gra w Grzybobranie. Inni mają dość Chińczyka już po pierwszym razie, ale zagryzają zęby, bo z dzieckiem spędzać czas warto. Jeszcze inni zachęcają pociechy do wspólnego siedzenia przy grach wideo. Inni zaś sięgają po coś pośredniego, czyli grają w planszówki na tablecie przy użyciu cyfrowej kostki DICE+. Im jednak dziecko starsze, tym mniej chętnie spędza czas z rodzicami i wówczas warto je namówić, by zagrało z nami. Albo jeszcze wcześniej zarazić naszym hobby…
Rzecz jasna najlepiej wspólnie grać z dziećmi od małego, tylko powoli zmieniać repertuar – analogicznie do filmów. Granie w przeróżne gry to nie tylko doskonały sposób na spędzenie czasu, ale również rozwijająca rozrywka, dająca okazję do rozmawiania w miłej atmosferze na różne, często ważkie tematy. Jeśli całość ujmiemy w klamrę ciekawego uniwersum z różnorodnymi gatunkami gier, to starczy nam na całe lata i na dużą grupę – na nasze dzieci, ich przyjaciół i dzieci naszych dzieci, a nawet dziadków. Jakie to może być uniwersum? Ja poleca Stary Świat, czyli…
Warhammer
Uniwersum Warhammera w wielu aspektach przypomina naszą Ziemię z okresu późnego średniowiecza, tyle że przyprawioną klimatem fantasy i pewnymi udoskonaleniami technologicznymi. Nie jest to jednakże sielankowy świat – podobnie jak nad tolkienowskim Śródziemiem, tak i nad Starym Światem wisi widmo zagłady. Ma ono jednakże nie postać potężnego, niemal boskiego bytu (czyli Saurona), ale bardziej bezosobowego Chaosu. Owszem, tenże reprezentują tak przeróżni plugawi bogowie, jak i straszliwe demony. Owszem, gracze w niemal każdej grze wykorzystującej to uniwersum w jakiś sposób się Chaosowi przeciwstawiają. Niemniej tego zła nie sposób wyplenić do cna, przez co Stary Świat to kraina momentami dość ponura. Co daje liczne okazje do rozmów – momentami bardzo poważnych…
Co ważne, uniwersum Warhammera to zjawisko samo w sobie. Zrodziło się ono jeszcze w latach 80. XX wieku pod postacią jednej z pierwszych figurkowych gier bitewnych, by rozrosnąć się do niesamowitej wręcz liczby gier przeróżnej maści – od planszówek, przez karcianki na wideo kończąc. A wszystkie te growe produkcje są powyżej średniej…
Gry bitewne
Pierwsza edycja Warhammer Fantasy Battle (WFB) ukazała się nakładem firmy Games Workshop w 1983 roku – w czasach, gdy ogromną popularnością cieszyły się narracyjne gry fabularne, a przede wszystkim Dungeons & Dragons. Na początku WFB reklamowano wręcz jako „bitewną masową narracyjną grę fabularną”. Produkcja miała postać ledwie trzech podręczników, w których opisano zasady, magię oraz awans postaci gromadzących doświadczenie. Swój sukces zawdzięczała zaś nowatorskiemu jak na owe czasy podejściu do bitew – dzięki niej można było bowiem odtworzyć starcia bardzo liczebnych sił w różnych zakątkach Starego Świata.
Pomimo dużej ilości błędów edytorskich, pomimo słabej oprawy graficznej, pomimo wreszcie kiepskiej jakości wydania jako takiego, gracze przyjęli produkt entuzjastycznie. Krytykom zaś do gustu przypadł ponury świat gry, z którym bardzo sprytnie spleciono mechanikę. Nic dziwnego, że szybko ukazała się druga edycja WFB (1984 rok) i że wydawca postarał się o kilka kampanii (warto tu wspomnieć o Tragedy of McDeath z 1986 roku, inspirowany szekspirowskim Makbetem). Na przestrzeni lat pojawiły się kolejne edycje tej gry bitewnej, a najnowsza, ósma z kolei, ukazała się w 2010 roku.
WFB to nie tylko figurkowa gra strategiczna, w której znaczenie mają nasze umiejętności przewidywania i znajomość sił własnych oraz przeciwnika. To również ogromny świat kolekcjonerów oraz modelarzy, którzy malują figurki, spotykają się na turniejach i nie tylko, by toczyć bitwy na stołach i by dzielić się doświadczeniem. Wielu dzisiejszych 30- i 40-latków ma taką właśnie pasję – czyż nie warto dzielić się nią z dziećmi? Walka ramię przy ramieniu przy użyciu wspólnie pomalowanych figurek to okazja do spędzania czasu w gronie przyjaciół i z dziećmi zarazem…
Karcianki
Na przestrzeni lat ukazało się kilka gier karcianych odwołujących się do uniwersum Warhammera. Jedna z najsłynniejszych to WarCry z 2003 roku: kolekcjonerska gra karciana, w której gracze opowiadali się po stronie Wielkiego Przymierza lub Hordy Ciemności. Tu ludzie walczą ramię w ramię z krasnoludami stając naprzeciw mrocznym elfom i plugastwom Chaosu.
W 2009 roku zastąpiła ją wydana również po polsku gra Warhammer: Inwazja, której twórcy poza atutami wykorzystali żetony i specjalne plansze. Ta karcianka roi się od emocjonujących zmagań, wymaga sprytnego zarządzania królestwami i wyruszania na epickie wyprawy. Każdy z dwu graczy musi rozsądnie zarządzać zasobami, przeznaczając je na rozbudowę swojej krainy, wypełnianie misji i atakowanie wrogiej stolicy.
Wypada jeszcze wspomnieć o Blood Bowl: Team Manager – grze karcianej, która odtwarza niezwykłą dyscyplinę sportową uprawianą przez mieszkańców Starego Świata. Jak łatwo się domyślić, przypomina ona football amerykański, ale jest znacznie brutalniejsza. Dzięki tej grze od dwóch do czterech osób wciela się w role menadżerów „sportowych” drużyn, pozyskuje gwiazdorów, zatrudnia personel pomocniczy oraz walczy o coraz większą liczbę fanów.
W przypadku karcianek duże znaczenie ma łatwość i szybkość rozgrywania partii, a wygląd atutów zachęca młodych ludzi do wspólnej zabawy. Również przekazanie podstawowych zasad nie wymaga wielkiego wysiłku. To idealny sposób na wspólne spędzenie czasu w rodzinnym gronie.
Narracyjne gry fabularne
Warhammer Fantasy Roleplay to klasyczne TRPG z tą jednakże różnicą, iż jego akcja toczy się w ponurym świecie okraszonym dużą ilością czarnego humoru. Aktualnie na rynku dostępne są aż trzy edycje tego systemu, z czego dwie ukazały się po polsku. A w pierwszą edycję WFRP grało wielu aktualnych rodziców kilkulatków, był to wszak jeden z pierwszych dostępnych w naszym kraju systemów RPG.
Jak każda narracyjna gra fabularna, tak i ta świetnie nadaje się do wspólnego snucia opowieści. Rodzic wcielający się w Mistrza Gry może poprowadzić fabułę tak, by nie tylko wszyscy świetnie się bawili, ale również by przemycić wątki edukacyjne. Namówienie kilkulatków na taką zabawę to świetny pomysł. Ewentualnie do grupy dorosłych graczy zawsze może dołączyć kilkoro dzieci, przez co rozgrywka nabierze innego wymiaru…
Planszówki
Stary Świat zajmuje centralne miejsce również w sercach wielu miłośników gier planszowych. Jedna z najsłynniejszych produkcji to HeroQuest z 1989 roku, który bardzo silnie czerpał z tradycji narracyjnych gier fabularnych, a przy tym wykorzystywał planszę, plastikowe figurki oraz elementy wyposażenia. Zabawa opowiadała o przemierzaniu złowrogiego labiryntu. Prosta mechanika wciąż przyciąga wielu graczy, a różnorodność postaci sprawia, że rodzic – wcielający się w osobę prowadzącą rozgrywkę – może świetnie spędzić czas z dzieckiem i jego kolegami.
HeroQuest z czasem obrósł w mnóstwo dodatków, a nadto przyczynił się do powstania całej serii podobnych gier planszowo-figurkowych, jak równie słynny Warhammer Quest, którego dziś da się kupić tylko na aukcjach rzeczy używanych.
Dziś natomiast młodzi i starsi mogą z powodzeniem bawić się w choćby w grę Chaos w Starym Świecie, wcielając w jedną z czterech niszczycielskich potęg walczących o władzę nad uniwersum Warhammera. Ta dość skomplikowana klimatyczna strategiczna planszówka daje okazję nawet do wspólnego zastanowienia się nad złem…
Gry wideo
Oczywiście Stary Świat pojawił się też w postaci gier wideo – tych starszych, jak Shadow of the Horned Rat, który fani wspominają z łezką w oku – i tych nowszych, jak Blood Bowl. Niemniej aktualnie wszyscy fani tak Warhammera, jak i strategicznych gier wideo z niecierpliwością wypatrują nadejścia najnowszej odsłony serii Total War. Rzeczony komputerowy cykl taktyczno-strategicznych gier po raz pierwszy opuszcza Ziemię (do tej pory wszelkie odsłony Total War odtwarzały historyczne wydarzenia), by przenieść nas do Starego Świata. Jeśli zatem nasze pociechy grają już przede wszystkim na komputerach, to świetna okazja do wspólnej zabawy. I do późniejszego pokazania innych odsłon Starego Świata – tych bardziej analogowych…
A to jeszcze nie koniec…
Rzecz jasna to ledwie garstka gier odwołujących się do uniwersum Warhammera – szczególnie, że nie wspomniałem nic od Warhammerze 40,000, czyli futurystycznej wersji Starego Świata, w której Kosmiczni Marines wyznający rycerski etos podobny do średniowiecznego, strzegą Imperium – ogromnego, galaktycznego państwa ludzkości. Ale to temat na zupełnie inną opowieść, godna uwagi choćby z tej racji, że nie tak dawno w języku polskim narracyjna gra fabularna Dark Heresy II, której akcja toczy się właśnie w tym uniwersum…