Wpadł jak zwykle w sobotę. Miał jednak pecha – akurat zakładali mi drugie drzwi (tak dla dodatkowego zabezpieczenia). Na szczęście już kończyli, ale i tak musiałem go przez ponad godzinę trzymać w kuchni i nikomu nie pokazywać – widok elfa mógłby być wszak dość szokujący.
W międzyczasie miał jednak okazję zamęczyć mnie stertą pytań po co mi w ogóle dodatkowe drzwi. I to bez magicznego zamka! Stwierdził, że każdy szanujący się złodziej w kilka sekund otworzy coś takiego. Stwierdziłem, że może i ma rację, ale że tu chodzi o efekt psychologiczny.
Nie zrozumiał.
Na szczęście w chwilę później panowie zwinęli się i mogliśmy przejść do poważniejszych tematów.
Jakież jednak było moje zdziwienie, kiedy trzy dni później Signur pojawił się z powrotem. I to nie sam! Przedstawił swego przyjaciela jako Szarawego Kociaka – najlepszego złodzieja, jakiego zdołał znaleźć w tak krótkim czasie. Szarawy nie przypominał rabusia: był dobrze ubranym, postawnym człowiekiem o siwych włosach i szerokim, szczerym uśmiechu (tacy pewnie są najgorsi). Przez ramię miał przewieszoną pokaźnych rozmiarów sakwę z – jak to nazwał – „podręcznymi narzędziami”.
Otwarcie moich super nowoczesnych drzwi zajęło mu więcej czasu niż się spodziewał Signur. Ale dał sobie radę.
A potem – już po dłuższej rozmowie i kilku piwkach – sięgnął do swej sakwy i zaczął mi pokazywać, bez czego złodziej takiej klasy jak on nie zwykł się ruszać. Do tej pory nie wiem, jak on to wszystko tam wcisnął. Na pewno bez użycia magii, bo – po pierwsze – ona w naszym świecie nie działa i – po drugie – czuje do niej wstręt.
Bączek
Ten sprzęt przypomina zabawkę, którą bawiłem się w młodości. Jest tylko nieco mniejszy i czarny, a nie kolorowy. Ponadto ma inny mechanizm wprowadzający w ruch – nie drążek, który się wciskało, ale umieszczoną w środku sprężynę, którą należy zwolnić. Efekt jest jednak taki sam: bączek wydaje dziwaczny dźwięk, który z pewnością zwróci uwagę straży.
But z ostrzem
Nie było to coś, co mnie zaskoczyło (w końcu niejeden film się oglądało). I łatwo się domyślić, jak wygląda – w podeszwie umieszczono ostrze, które wysuwa się po wciśnięciu przycisku na boku buta. Szarawy stwierdził, że służy raczej do obezwładnienia przeciwnika (Nie ma to jak kopnięcie w kolano!), co ułatwia dalszą ucieczkę. Dodał, że niektórzy z jego znajomych pokrywają ostrze truciznami. Zachwycał się też nad genialnością tego urządzenia, nie utrudniającego w ogóle poruszania się.
Buty do wspinaczki
Z nosków tych butów wyrastają cienkie, metalowe ostrza, które można nie tylko wciskać w cienkie szpary, ale również wbijać w niektóre powierzchnie. Kociak nie radził jednak biegać w tych butach, a o zwykłym poruszaniu też nie wypowiadał się najlepiej.
Czarna maź
Ta maź – przechowywana w specjalnym pudełeczku – miała dla Szarawego dwa zastosowania. Po pierwsze, zarówno zwykły ubiór, jak i specjalny czarny kostium pozostawiał nie zakrytą twarz, która mogła zdradzić złodzieja. Wystarczyło jednak pokryć ją tą smolistą mazią, by łatwo mu było zlać się z ciemnościami. Po drugie, nie każdego jest stać na specjalną broń o opalanym ostrzu. A bywają sytuacje, w których błysk ostrza może zdradzić złodzieja. Dlatego też warto przed akcją pokryć je tą właśnie mazią.
Dmuchawki „jednorazówki”
Te dmuchawki długości jakiś 10 centymetrów wypełnione są różnymi substancjami. Szarawy miał tylko trzy – w kolorze zielonym, niebieskim i szarym – choć opowiadał o istnieniu innych. Używanie tych dmuchawek było dość proste: wystarczyło tylko dmuchnąć z całych sił, najlepiej z zamkniętymi oczami, twarzą osłoniętą specjalną maską i wstrzymując oddech. Znajdujące się w dmuchawkach substancje miały różne efekty. Te, które wykorzystywał Kociak, paraliżowały, usypiały lub oślepiały.
Drążki
Ten zbiór kilkudziesięciu metalowych drążków co najmniej mnie zaskoczył. Przez dłuższy czas nie miałem pojęcia, do czego mogą służyć. Dopiero po pokazie Szarawego zrozumiałem, o co chodzi. Okazało się, że te zwężające się drążki (długości jakiś 40-50 centymetrów) wyposażone są w pewną liczbę otworów, w które można wkładać końce innych drążków. Dzięki temu można zbudować przeróżne konstrukcje, ułatwiające wspinaczkę na niezwykle śliskie powierzchnie, a także pozwalające tworzyć pułapki na ścigających gwardzistów oraz przygotować drogę ucieczki i wiele innych rzeczy.
Garota
Tego obrzydliwego narzędzia używają ponoć tylko najbrutalniejsi łotrzykowie. Szarawy powiedział, że każdy szanujący się złodziej unika ofiar. Jesteśmy złodziejami, a nie zabójcami! – stwierdził z pasją. Moje pytanie, skąd ma tę broń, zignorował.
Garota była wykonana z twardego i cienkiego drutu wyposażonego w dwie malutkie rękojeści z drewna. Wyglądała na niezwykle efektywną.
Gaz usypiający
Pilnującego gwardzistę lepiej ponoć uśpić niż zabić – zawsze to mniej podejrzeń i problemów. A w tym celu, jak stwierdził Kociak, warto mieć pod ręką przynajmniej kilka różnej wielkości fiolek z gazem usypiającym. Są one o tyle niezwykłe, że w skórzanym woreczku wytrzymają dość dużo. Kiedy jednak wyjmie się je z niego, pękają pod byle naciskiem.
Granaty dymne
Nie bardzo wiem, jak inaczej nazwać ten sprzęt. To po prostu gliniany pojemnik w kształcie gruszki podzielony na dwie części wypełnione różnymi środkami, które po zmieszaniu zmieniają się w gęsty dym. Jak to Kociak stwierdził: Po prostu rzuć i czekaj.
„Jo-jo”
Nie widziałem, jak inaczej nazwać to niezwykłe urządzenie. Składało się ono z kawałka gumy przymocowanego do sfery o promieniu 2-3 centymetrów zbudowanej z dwóch kawałków metalu i rozwartej niczym głodne szczęki. Kociak szybkim ruchem ręki potrafił wystrzelić kulę na prawie metr i chwycić do środka mały przedmiot. Cała operacja była prawie niezauważalna. Stwierdził, że to urządzenie jest idealne, jeśli „cel” jest wystawiony na widok publiczny.
Kolce na buty i ręce
Kolce na buty przypominają stosowane przez alpinistów raki, z tym że są przystosowane raczej do pionowej wspinaczki. Kolce na ręce to po prostu przechodzące przez środek dłoni metalowe paski z ostrzami, które przymocowuje się rzemieniami. Oba te urządzenia ułatwiają wspinaczkę po drewnianych powierzchniach – przede wszystkim słupach.
Kostium
Ten jednoczęściowy czarny kostium doskonale przylegał do ciała Kociaka (był ponoć robiony na zamówienie), kryjąc go od stóp do głowy i pozwalając mu lepiej przemykać się przez cienie. Po złożeniu nie zajmował więcej miejsca niż moja dłoń – niezwykłe!
Laska z ostrzem
Jak się okazało, ta niezwykle popularna w Wiktoriańskiej Anglii broń znana jest również złodziejom z innych światów. Składa się na nią wydrążony kij, który służy za pochwę na cienkie, stosunkowo długie ostrze. Całe urządzenie przypomina zwykłą laskę, przez co mało kto zwraca uwagę na posługującego się nią osobnika.
Liny
Pod pojęciem „liny” umieszczam nie tylko leciutkie sznury elfickiej roboty, ale również kotwiczki i haczykowate kolce oraz specjalną, niewielką kuszę przystosowaną do ich wystrzeliwania, a także bloczki. Cały ten sprzęt umożliwia nie tylko wspinaczkę, ale również zjeżdżanie po linach, unoszenie ciężkich przedmiotów (np. zabezpieczających „cel”), wiązanie strażników i wiele innych rzeczy.
Miniaturowe ostrze
Było to naprawdę małe ostrze, które Szarawy bez problemu chował między kłykciami. Utrzymywał, że z jego pomocą potrafi rozciąć ubranie „klienta” i niezauważalnie wyciągnąć to i owo. Wspomniał, że kiedy uczył się posługiwać tym narzędziem, nieraz pociął się; znał też takich, co skończyli bez palca.
Narzędzia
Takiego zestawu narzędzi nie powstydziłby się nawet Pan Złota Rączka. Były pięknie zapakowane w pudełko wraz z pasem, do którego można było je przytroczyć, jeśli Szarawy chciał je mieć pod ręką. W skład zestawu wchodziły młotki, śrubokręty, cęgi, dłuta… Kociak stwierdził, że przydają się w niezliczonej liczbie sytuacji. Jeśli, na przykład, nie da się sforsować zamka, to można zawsze zdjąć zawiasy. A kiedy musisz sforsować kraty, to bez narzędzi się nie obejdziesz (chyba że masz piłę).
Niewidzialny atrament
Złodzieje to bardzo skryta, a jednocześnie silnie współpracująca ze sobą grupa. Często przekazują sobie informacje i starają się, by nikt nie zdawał sobie z tego sprawy. Czasem chcą również wrobić kogoś, podkładając mu fałszywe dokumenty, które nagle zmienią się w czyste kartki. W takich przypadkach przydaje się specjalny atrament, opracowany przez najlepszych alchemików wśród złodziei, który znika w pewien czas po zapisaniu nim informacji. Istnieją różne wersje tego atramentu: znikający po godzinie, dniu, tygodniu lub miesiącu; nie dający się później odczytać lub dopiero po ogrzaniu kartki, potraktowaniu jej specjalnym proszkiem, bądź inną substancją.
Pierścień z diamentem
Kociak stwierdził, że – po pierwsze – nie zawsze jest czas na posługiwanie się bardziej skomplikowanym urządzeniem do cięcia szkła i – po drugie – bywają przypadki, gdy nie potrzebujemy tak dużych otworów. I wtedy idealny okazuje się pierścień z diamentem specjalnie przystosowanym do cięcia szkła. Trzeba tylko uważać, by chwycić wycięte szkło i się nie zaciąć.
Pierścień z ostrzem
Szarawy niechętnie mówił o tym pierścieniu. Nie wyobrażam sobie jednak, do czego innego – poza zabijaniem lub paraliżowaniem trucizną – może on służyć. Obrażenia zadane niewielkim ostrzem wyskakującym z sygnetu po ściśnięciu pierścienia nie są z pewnością poważne. Wystarczają jednak do wprowadzenia trucizny do krwioobiegu.
Piłki
Liczba piłek – do metalu, drewna i nie tylko – które Kociak miał ze sobą, przekroczyła moje najśmielsze oczekiwania. Małe i duże, z rączką i bez, bardziej i mniej wytrzymałe, z diamentowymi zębiskami i zwykłymi, w pasie i w bucie, w rękawie i w sakwie. Na pytanie, po co mu tyle tego, odrzekł: Na wszelki. A potem dodał, że większość z nich po dziesięciu użyciach nadaje się dla dzieci do zabawy.
Przeszkadzacze
Dobry złodziej ponoć zawsze ma przygotowany „Plan B” – jeśli coś pójdzie nie tak, wie co robić dalej. Często kluczowym elementem tego planu jest szybka ucieczka z jednoczesnym uniemożliwieniem pogoni. A wtedy idealne okazują się wszelkiego rodzaju przeszkadzacze. Szarawy miał ich kilka, pokazał mi jednak tylko te najbardziej typowe. Większość przechowywał w specjalnych woreczkach po kilka lub kilkadziesiąt sztuk. Pierwsze były zwykłe gwiazdki – a raczej tak mi się wydawało na pierwszy rzut oka. Bo faktycznie, były to gwiazdki, z tym że zakończone ostrymi, haczykowatymi kolcami, zdolnymi ponoć przebić najtwardszą podeszwę. Następne pokazał mi kuleczki – niewielkie, mające może z centymetr średnicy. Od razu przypomniałem sobie „Kevina samego w domu”. Później wyjął woreczek z ziarnkami anyżku zmieszanego z pieprzem – idealne do wyłączenia z pogoni psów i uniemożliwienie im znalezienie śladu. Przedostatnie były szczęki nieco mniejsze niż dyskietka do komputera. Te przeszkadzacze były o tyle niezwykłe, że zawsze spadały na ziemię ostrzami ku górze i od razu otwierały się, czekając niejako na ofiarę (Gnomy zawsze były zdolne!). Na koniec Szarawy zostawił rzecz niezwykłą – woreczek z pierzem, czym naprawdę mnie zszokował. Jak się okazało, nie były to zwykłe pióra; uniemożliwiały one magiczne śledzenie. Na jakiej zasadzie działały, nie wiem. Kociak teżzresztą nie wiedział. Jedynie Signur uśmiechnął się z politowaniem, widząc je.
Przyssawki na ręce i nogi
Złodziej są biedni – narzekał Szarawy pokazując mi te przyssawki. Muszą wspinać się nie tylko po drewnianych czy kamiennych ścianach, ale także po szkle lub wypolerowanym marmurze. I co wtedy zrobić? Przecież dobry złodziej się nie podda! Na szczęście jakiś sprytny człowiek wpadł na pomysł przyssawek, które przymocowuje się do rąk i/lub nóg, a potem prawie bez problemu wspina po najgładszych powierzchniach.
Rękawice do wspinaczki
Złodziej często musi wspinać się po murach i ścianach, nieraz gładkich niczym szkło. A wtedy nie obejdzie się bez specjalnych rękawic, które występują w dwóch wersjach – obu metalowych, co ponoć nieco utrudnia życie, jednakże zalety daleko przekraczają wady. Pierwsza z nich charakteryzuje się ostro zakończonymi końcówkami, umożliwiającymi wciskanie palców w najcieńsze szpary i utrzymywanie ciężaru ciała. Druga działa niczym obcęgi, które pozwalają lepiej chwycić się występu i nie puścić go, aż do zwolnienia ruchem nadgarstka. Szarawy stwierdził, że zwykle na prawej ręce nosi pierwszą z rękawic, a na lewej drugą – to daje mu większe pole do popisu. Oczywiście w rękawicach tych nie da się robić wiele więcej poza wspinaniem.
„Sprzęt” do hazardu
„Sprzęt” w cudzysłowie, bo chodzi tu nie tylko o zwykłe kości czy karty, ale również o te nieco „poprawione”. Szarawy przyznał, że oszukiwanie jest nieco ryzykowane, ale jeśli ktoś dobrze to potrafi, to nie straci ręki czy głowy. Jemu się to przynajmniej udało.
Talk i kalafonia
Talk Kociak trzymał w sakiewce, a kalafonię w metalowym pudełku. Stwierdził, że nie używa ich zbyt często, ale ma je „tak na wszelki”. Bo gdy – na nieszczęście – zacznie mieć lepkie od potu dłonie, a będzie musiał „coś załatwić”, to bez talku sobie nie poradzi. Kalafonia zaś ułatwia „łapanie” koniuszkami palców, do których co cenniejsze rzeczy się przylepiają. Dodał, że czasem warto pokryć wierzch dłoni talkiem, a palce kalafonią. Nie radził używać ich jednak razem z miniaturowym ostrzem (określił to mianem krwotok murowany).
Trucizny
Wspominając o nich, Szarawy stwierdził, że szanujący się złodziej nigdy nie użyje zabijającej trucizny. Sięgnie raczej po usypiającą, osłabiającą lub paraliżującą. Bywają jednak sytuacje, gdy i zabijająca okazuje się potrzebna. Wszystkie te trucizny Kociak przechowywał zarówno w niewielkich, metalowych fiolkach, jak i na strzałkach do dmuchawki (czyli spluwy, jak nazywaliśmy tę broń na podwórku).
Mnie jednak najciekawsza wydała się trucizna „Ó la Julia”. Ponoć po jej wypiciu złodziej zapadał w niezwykłą śpiączkę, podczas której przez pewien czas (zwykle około godziny) nie oddychał, a jego serce nie biło. Gdy zapytałem, po co Szarawemu coś takiego, odrzekł, że nieżywego złodzieja zwykle albo zostawia się na miejscu i szuka wspólników, albo od razu przenosi do czegoś w rodzaju kostnicy. Przyznał, że trucizna ta jest taką ostatnią szansą, dodał jednak, że stosował ją też przy innych okazjach. Nie chciał tylko powiedzieć jakich.
Urządzenie do cięcia szkła
Tym mnie nie zaskoczył – widziałem takie „cosie” nie raz na filmach. Była to zwykła przyssawka i zakończony diamentem drążek o regulowanej długości. Ponoć narzędzie jest proste w użyciu, ciche i skuteczne. Widząc je, mogłem w to uwierzyć.
Wabik
To urządzenie wymyślił ponoć sam Szarawy. Składa się ono z drewnianej tuby wypełnionej zwykłą solą i zaopatrzonej w lont. Po podpaleniu, wabik zaczyna wydawać trzaski. Idealny sprzęt do odwracania uwagi straży. Szczególnie, gdy rzuci się go daleko od „celu”.
Wyciszone buty
Wykonano je z najlepszej, świetnie wygarbowanej skóry, a w podeszwy wszyto jakiś nieznany ani mi, ani Kociakowi, ani Signurowi materiał. Efekt jest jednak taki, że Szarawy poruszał się cicho niczym cień. Stwierdził jednak, że czar pryska, kiedy buty zamoknął.
Wygłuszacz
Czasem nie da się uniknąć dużego hałasu, towarzyszącego unieszkodliwianiu niektórych pułapek czy walce. A wtedy przydaje się wygłuszacz (jedyne magiczne urządzenie posiadane przez Szarawego) – zwykła kulka z czymś na kształt przycisku. Po uruchomieniu w promieniu 5 metrów od kuli zapadała cisza, której nijak nie można było przełamać.
Wytrychy
Czego tu nie było! Druciki różnej grubości, kluczyki, paski metalu, pręty, pincety, obcęgi, pilniczki, młotek, lupa, lejek, fiolki z kwasem i olejem… I wszystko pięknie zapakowane w doprawdy niewielkie pudełeczko.
Zestaw do charakteryzacji
W specjalnym pudełku Szarawy nosił nie tylko sztuczne brody, wąsy czy nosy, ale także coś, co my nazywamy „zestawem do robienia makijażu” – coś na kształt szminek, pudrów, kredek itd.
Zestaw do dorabiania kluczy
Pilniki, metalowe „klucze zerowe” (jak nazwał je Kociak) i kilka kostek wosku do odciskania oryginałów. A wszystko to w zgrabnym pudełku. Na pytanie o przydatność tego zestawu, Szarawy tylko uśmiechnął się i zajął się piwem.
Zestaw do fałszowania dokumentów
O przydatności tego podręcznego zestawu nie trzeba chyba się rozwodzić. W jego skład wchodzi kilkanaście kart i pergaminów o różnej gramaturze, pióra oraz atramenty. Szarawy miał również kostki wosku umożliwiające odbicie herbu pieczętującego dokument, a także lak i kilka innych, dziwnych przedmiotów, których przeznaczenia nie potrafiłem zrozumieć.
Złodziejski płaszcz
Nie zawsze jest czas lub okazja do założenia specjalnego kostiumu, a poza tym nie każdego na niego stać. A wtedy przydaje się specjalny złodziejski płaszcz w szaroczarnym kolorze, dzięki któremu łatwo zlać się z otoczeniem. Szarawy miał go cały czas na sobie.
Na zakończenie Szarawy Kociak rzucił mi kilka złodziejskich przysłów, które zna każdy przedstawiciel tegoż fachu:
- Prawo Murfy’ego: Jeśli coś może pójść źle, pójdzie źle w najgorszym możliwym momencie.
- Przypisek Faharda: Murfy był optymistą.
- Komentarz Szarawego Kociaka (z tego był szczególnie dumny): Fahard był optymistą.
- Drugie prawo Murfy’ego: Jeśli dasz się zranić, znaczy, że jesteś głupi.
- Rada Jamesa Boliwara Digrica: Odskoczyć na czas, by móc jeszcze raz.
- Pierwsze prawo Niutona: Im są większe, tym znaczniejszy będzie hałas, gdy upadną.
- Drugie prawo Niutona: Wszystko zawsze jest cięższe, niż na to wygląda.
- Niepotwierdzone założenie Wielkiego Teoretyka: Szkło zawsze pęknie tak, by uczynić najwięcej hałasu.
- Anonimowy lemat: Ostatni strażnik nigdy nie śpi.
- Ostatnie słowo Dżanosika: Daj im wystarczająco długą linę, a cię powieszą.